Moje obrazy są formą rzeźby. Nie rozdzielam malarstwa od rzeźby – traktuję je jako jedną, wspólną przestrzeń działania, w której materialność staje się językiem. Pracuję na przecięciu materii i pustki, ciężaru i światła – w miejscu, gdzie struktura nie tylko tworzy formę, ale również unosi w sobie pamięć procesów, napięć i erozji. To, co wydaje się martwe – żużel, popiół, okruchy kwarcu, ceramiczny gruz – staje się dla mnie żywą tkanką opowieści. Te pozostałości po spaleniu, wypaleniu, obróbce przemysłowej niosą w sobie głębokie, niemal archetypiczne znaczenie: są śladem przeobrażeń – fizycznych, historycznych, kulturowych.
To one właśnie stają się podstawą mojej praktyki twórczej – nie jako dodatki do obrazu, ale jako jego rdzeń. Wykorzystuję technikę haute pâte, czyli malarstwa o silnie impastowej fakturze, aby wydobyć fizyczność powierzchni i zbudować przestrzeń obrazową, która nie jest tylko płaszczyzną, lecz strukturą – terenem do eksploracji. Nakładam warstwy materiałów, które nie chcą się poddać, które stawiają opór: nie maluję je, lecz formuję, wgniatam, ścieram, wypalam. Moje obrazy powstają nie tylko poprzez dodawanie, ale również przez niszczenie, wymazywanie, erozję.
Warstwa malarska nie jest dla mnie powierzchnią – jest skorupą, osadem, ziemią. Tworzę topografie emocji i erozji, pejzaże z pogranicza geologii i pamięci. Każda praca jest fragmentem większego procesu, który mógłby trwać w nieskończoność – jak warstwy sedymentacyjne w skałach. Reliefowe struktury moich obrazów – podniesione, organiczne, pełne napięć – przywodzą na myśl zniszczone fragmenty ścian, wypalone powierzchnie, skorupy po czymś, co już było, ale zostawiło trwały ślad. Materia nie jest tu środkiem ilustracji – jest opowieścią samą w sobie. Każda jej chropowatość, szczelina, pęknięcie niesie sens.
Zależy mi na tym, by widz nie tylko patrzył na obraz, ale też czuł jego wagę – zarówno fizyczną, jak i symboliczną. Moje kompozycje mają działać jak dotyk pamięci: są świadectwem – śladem trwania tego, co miało być odpadem, pozostałością, bez znaczenia. W przywracaniu wartości temu, co porzucone, znajduję gest sprzeciwu wobec współczesnej kultury powierzchni i nadmiaru.
Pracuję w duchu archeologii przyszłości: szukam formy, która przetrwa rozpad, a zarazem sama stanie się zapisem jego trwania. Interesuje mnie obraz jako ślad – nie tylko wizualny, ale też fizyczny, emocjonalny, egzystencjalny. Obraz, który nie opowiada historii, lecz sam nią jest.
Symbolika materii w twórczości Olafa Faro
To, co wydaje się martwe – żużel, popiół, okruchy kwarcu, ceramiczny gruz – w twórczości Olafa Faro odzyskuje głos i znaczenie. Są to materiały, które z pozoru nie niosą żadnej wartości estetycznej. Resztki. Odpady. Tymczasem w ich strukturze zakodowana jest historia – zarówno przemysłowa, jak i egzystencjalna. Faro przekształca je w tworzywo malarskie i rzeźbiarskie, ale także w nośniki pamięci, metafory i ślady przemiany.
Żużel – porowaty, ciężki, często o nieregularnej formie – jest dla Faro symbolem końca i odpadu, ale także świadectwem intensywnego procesu. Żużel to materiał powstały w wyniku działania ekstremalnych temperatur – ślad po ogniu, który wypalił, przekształcił i pozostawił trwały, nieorganiczny osad. W sztuce Faro staje się on symbolem czasu po katastrofie, ale także siły odradzania – nowej formy, która powstała z destrukcji.
Popiół – lekki, niestabilny, ulotny – wprowadza do jego prac element efemeryczności. Jako materiał o silnej symbolice kulturowej i rytualnej (np. popiół jako znak żałoby, skruchy, śmierci i oczyszczenia), staje się metaforą przemijania i pamięci. W pracach Faro popiół osiada niczym kurz minionych epok, pokrywając powierzchnie, które już coś przeżyły.
Kwarc – błyszczący minerał, często wykorzystywany w praktykach ezoterycznych, symbolizuje czystość, trwałość i energię zaklętą w materii. W zestawieniu z przemysłowymi odpadami staje się kontrapunktem – światłem wśród ruin, czymś wiecznym wśród tego, co przemijalne. Kwarc w obrazach Faro przypomina o potencjale duchowym zawartym nawet w najbardziej zniszczonej przestrzeni.
Ceramiczny gruz – pęknięty, wypalony, kruchy – to forma pomiędzy naturą a cywilizacją. To fragment czegoś, co miało formę, funkcję, być może dekorację – i uległo zniszczeniu. Dziś staje się metaforą kulturowego dziedzictwa i jego rozpadania się, ale także – paradoksalnie – nośnikiem piękna. W sztuce Faro ceramiczny gruz nie jest reliktem – jest nowym początkiem.
Wszystkie te materiały łączy jedno: są efektem przemiany. Nie zostały stworzone z niczego – są wynikiem działania czasu, temperatury, ciśnienia, zniszczenia. Olaf Faro nie tylko wykorzystuje ich fakturę i wagę – on wsłuchuje się w ich opowieść. W jego rękach stają się językiem formy i symbolem tego, co trwa, mimo że miało zniknąć.